Mówi się, że cena pierścionka nie gra roli, nie świadczy o jego wartości szczególnie w takich chwilach, jak zaręczyny. Nie ma jednak co ukrywać, że każdy mężczyzna chce zaskoczyć swoją ukochaną i ma świadomość, że nie zrobi tego, wybierając pierwszy lepszy i najtańszy pierścionek nawet, jeśli jego cena pozostanie słodką tajemnicą. Czy to jednak oznacza, że trzeba od razu sięgnąć po najdroższy pierścionek zaręczynowy? Cóż, teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, a praktycznie… to już inna bajka.
Jaki jest najdroższy pierścionek zaręczynowy świata?
Póki co, należy do żony rosyjskiego oligarchy Aleksey’a Shapovalova, Kseni Tsaritsiny. Zdobił go 70-karatowy brylant, którego wartość szacuje się na 37 milionów złotych! Wcześniej rekord należał do Elizabeth Taylor, której Richard Buton podarował pierścionek z diamentem… o połowę mniejszym. Więc, panowie, kto następny…? Cóż, trzeba przyznać, że najdroższy pierścionek zaręczynowy robi naprawdę wielkie – dosłownie! – wrażenie, jednak prawda jest taka, że jego symbolika i wartość emocjonalna jest równa tym, które kosztują o wiele, wiele mniej. Czy więc naprawdę konieczne jest, by dla uszczęśliwienia ukochanej zakupić jak najdroższy pierścionek zaręczynowy…? Na to pytanie każdy mężczyzna – ale i kobieta – powinni sami sobie odpowiedzieć.
Czy warto wybrać najdroższy pierścionek zaręczynowy?
Ceny pierścionków są naprawdę różne. Klasyczne modele, w zależności od tego, z czego są zrobione i jaki kamień je zdobi, kosztują od kilku to kilkuset złotych. Także kwota kilku tysięcy nie jest dla nikogo zaskoczeniem. Jednak najdroższy pierścionek zaręczynowy może kosztować od kilkudziesięciu to kilkuset tysięcy, a nawet powyżej miliona złotych! Zresztą, jak widać po tym, ile wart był najdroższy pierścionek zaręczynowy świata, w zasadzie nie ma ograniczeń. Nie oznacza to jednak, że zakup pierścionka za kilkaset złotych jest w jakikolwiek sposób gorszy. Liczy się bowiem intencja, symbolika i wartość, jakiej samemu dodaje się temu wyjątkowemu prezentowi.